top of page

Scena 3. Rodząca się więź muzyczna z kobietami. Jak powstawała Scena dla Kobiet.


Jest wrzesień.


Każdego dnia siadam przy komputerze i zapisuje każdą najmniejsza myśl, każdy najbardziej głupi pomysł jaki wpadnie do głowy nie wiedząc jeszcze, że ten najważniejszy już powstał...



Teraz jestem już na siłach na tyle aby wrócić do regularnych ćwiczeń na instrumencie. Siadam i grywam sobie oprócz tradycyjnych wprawek, wyuczonych przed lat ćwiczeń, utwory kobiet.

Czytam każdego dnia ich biografie i szukam utworów, które zapisały się kiedyś w moim życiu. Czytam ciekawe historie z nimi związane, wyszukuje nuty i gram aby samej poczuć co miała do przekazania kobieta tym właśnie utworem. Poprzez odgrywanie utworów, udaje mi się znaleźć coś na kształt więzi muzycznej z artystkami - niesamowite uczucie!



Zawsze tzw. odgrywanie coverów uznawałam za coś blee, że to odtwórcze, że nie dla artystów, a wyłącznie dla rzemieślników pozbawionych wrażliwości i że artystę może tylko i wyłącznie jej pozbawić.


Teraz odnajduje coś wielkiego w tym, łączność i może to za duże co napiszę, ale w graniu tych utworów widzę coś na podobieństwo modlitwy, oddającej hołd i szacunek artystkom.

W tych przyjemnych chwilach z basem odnajduję spokój i radość.






Jednak wciąż wisi nade mną piętno szarej rzeczywistości: pranie, prasowanie, umyć naczynia trzeba, no i najważniejsze – zarabiać na życie ;)

Ale jak?!


Może by nagrywać covery, przecież ludzie żyją z wyświetleń na YT i to nagrywając jakieś głupoty typu jak żuć gumę czy jak z gumy od majtek zrobić spadochron. No tak ale na tych głupotach mają ich miliony wyświetleń, mnie to nie grozi ;)

Jak już wracam do instrumentu powstają myśli o szkole, o nauczaniu, o warsztatach muzycznych. Ale czy nie za słaba jestem, czy nie powinnam jeszcze się podszkolić, a może mam za mało wiedzy, umiejętności, za dużo lęku?


A jak nie nauczanie to może pograć po knajpach za parę groszy, żeby na chleb było? Tylko z kim, jak mam ochotę grać ze wszystkimi, a najbardziej ze wszystkimi wspaniałymi kobietami które znam! Ale jak czasowo dać radę?


Może wpierać w załatwianiu koncertów i pomagać w kwestiach związanych z działaniem w branży? Przecież na tym się trochę znam, może przysłowiowych zębów na tym nie zjadłam ale ponad 10 lat w tym siedzę i coś tam zawsze mogę pomóc.

Nadal nie wiem. Nadal zdrowie nie pozwala w pełni działać.

Jest końcówka września.


Przypomina mi się pewna myśl – „scena kobiet”. Hmm… coś w tym jest...



Pochylam się nad tym bardziej.


Kurde, coś w tym jest!


Tylko czy ja nie chce zbyt wiele, czy nie wezmę na siebie zbyt dużo i przy tym zakładając, że nie zarobię ani grosza i pójdę na kasę do Żabki po 3 miesiącach bezproduktywnych działań? Czy nie będzie tak, że wykonam kawał dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty?

25 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page